Jest wieczór właśnie przybyliśmy z siostrą pod pałacyk do którego musimy się dostać możemy jednak wejść tam dopiero rano, póki co musimy pozostać nie odkryci. Znajduję na wzgórzu obszerną drewnianą wiatę, która idealnie nadaje się do tego celu. Jest piękny pogodny wieczór, ale w nocy może być chłodno znajduję więc miejsce w którym można zapalić ognisko, którego nie będzie widać z pałacu. Kiedy tak chodzę spotykam brązowe jaszczurki które tu mieszkają i zaczynam z nimi rozmawiać. Jaszczurki okazują się sympatyczne i dowiaduję się, że się tu ukrywają, ale jak trzeba to robią się duże jak człowiek. Teraz jednak muszą być ostrożne dopóki wszystko się nie wyjaśni. Jestem w piwnicach pałacu, siedzę przy stoliku i piszę książkę. Wszyscy próbują mi pomagać z czego nie jestem zachwycony więc postanawiam ich spławić i poszukać sobie innego miejsca mimo, że to mogło by być całkiem miłe. Idę gdzieś i dostrzegam demona. Jest wielki w czarnym płaszczu i emanuje od niego zło. Uśmiecham się w duchu i wykorzystując swoją moc opętuje go. Otaczam go niepostrzeżenie moją mocą i zmieniam zupełnie jego umysł. W ten sam sposób opetuje jeszcze kilka demonów. Myślę mam szanse aby zmienić świat.
Siedzę sobie w „Undergrandzie” i pije piwo, jest pogodny dzień, ale panuje jakiś marazm i chce mi się spać. Podchodzę do baru i widzę, ze ten bar jest jakiś dziwny, wydaje mi się, ze przed chwila wyglądał inaczej. Za jakiś czas bar znowu powrócił do swojego wyglądu, domyślam się, ze pewnie była dostawa towaru i na ten czas dostawca wstawił zapasowy bar. Teraz akcja toczy się na jakimś dworcu, sprzedawczyni przygląda mi się dziwnie, nie wiem czy mam powiedzieć dzień dobry czy zignorować. Idę ulica z zakupami i nagle zauważam, ze wszyscy ludzie gdzieś uciekają patrzę co się dzieje i widzę, ze skini bija się na chodniku. Jeden z nich jest dwa razy taki jak ja. Myślę mogę mieć kłopot jak mnie zaatakują,, ale idę dalej. Jeden ze skinów idzie za mną. Myślę jak mnie zaatakuje to go stuknę i chodu. Jestem na solidnym stalowym moście z moim bratem i siostra. Braciszek mnie szarpie wiec robię salta i uniki, wspominam cos o skinach a on śmieje się i mówi żebym się nie przejmował, odpowiadam, ze gdybym miał takie kopnięcia jak ty to tez bym się nie przejmował. Podejrzewam, ze śnie i wydaje mi się, ze to płytki sen. Powtarzam sobie: „to sen ja śnie” i sen wyostrza się kolory nabierają intensywności wszystko staje się wspaniale. Wiec jednak to sen myślę, ile takich snów na granicy świadomości miewam i nie przekraczam tej bariery, a wystarczy sobie powiedzieć, że śnie aby przemienić taki sen w ekstazę świadomego śnienia, to takie proste. Moja radość wcale nie spłyca snu tylko sprawia, ze jeszcze bardziej się w nim gruntuje. Co było dalej nie pamiętam, mam tylko strzępy wspomnień, a mówią ze świadomych snów się nie zapomina, ale jak niejednokrotnie się przekonałem nie jest to prawda;-))) Pamiętam tylko, ze było fajnie i ze dzisiejsze sny były bardzo przyjemne i zupełnie inne od tych z ostatniego tygodnia.