Sen1: Jestem na jakiejs hali i spotykam autora ksiazki ktora czytalem wieczorem. Zaczynam z nim rozmawiac i mowie do niego: to jest sen. Z kolei on powtarza patrzac sie na mnie i smiejac: to jest sen. Nie zalapalem i budze sie:)
Sen2: Jezdze rowerem po miescie, wchodze do paru sklepow, spotykam paru znajomych, z jednym ide ulica i rozmawiam prowadzac rower. W koncu odjezdzam dalej bo chce jechac do sklepu kupic kawe. Po ok 100 m. za zakretem zauwazam pogotowie - ktos lezy na ziemi. Zauwazam ze jest to mala dziewczynka, lekarze trzymaja ja, chce sie wyrwac. Patrze sie na to wszystko i mowie: to jest sen... - tak rzeczywiscie to sen! Podchodze blizej by zobaczyc o co chodzi dokladnie z ta dziewczynka, lekarze ja puszczaja, ucieka. Obok stoi policja, pogotowie, ludzie rozmawiaja ze soba, ide za dziewczynka, pomiedzy nimi i przygladam sie radiowozom, swiatlom, ludziom - ignoruja mnie. Gdy ide dalej sen sie rozpuszcza, zamykam oczy robie pare obrotow i podskakuje (chcialem sie znalezc w innej lokacji) czuje lekkosc ciala, otwieram oczy i sie budze.
Sen1 Stalem w lazience i przegladalem magazyn o talizmanach i tatuazach. W pewnej chwili naszla mnie ogromna ochota, by obciac sobie moj wielki sterczacy platek u prawego ucha :) Mialo to mi niejako stworzyc jakas bariere, i sprawic by przyciagalo sie do mnie to co ze mna zgodne. Slowem - zwykly magiczny rytual :)
Z poczatku nie wiedzialem jak sie do tego zabrac. W ogole nic nie wiedzialem, bylem jedynie ciekaw jakie to uczucie obcinac sobie ucho. Wzialem nozyczki... mmm... nie tak nie. A moze tak... ciach... auuc... nie tak tez nie.... hm... po dluzszym dumaniu doszedlem do wniosku ze najlepiej zrobic to powoli, dokladnie, ale i pewnie :) Naciagnalem wiec reka ten platek, i... zaczalem ciac... Czulem sie jak by mi ktos wyrywal zab bez znieczulenia. Nie chodzi raczej o bol - bardziej o to dziwne uczucie :/ Za 3 ciapnieciem obcialem caly. Wyrzucilem go toalety, i zaczalem kombinowac co zrobic z broczaca krwia. Jak zwykle niezastapiony okazal sie papier lezacy na tej samej toalecie ;) Po wytarciu i zachamowaniu krwi, spojrzalem w lustro.... PIEKNE!!! ... o to mi wlasnie chodzilo :)
Dopiero po kilku minutach zaczelo docierac do mnie to, co tak naprawde zrobilem. I doslownie przerazilem sie. Jedyne co mi zostalo to otwarcie oczu.... uff, to tylko sen :]
Sen2 Postanowilem zamiast pojsc do szkoly zwagarowac - najpierw poszedlem do jakiegos sklepu, byla chyba 5 rano, o dziwo dosc jasno jak na ta pore roku. Wszedlem - rozgladam sie... nie ma sprzedawcy. Nagle wylania sie jednak zza rogu, i pyta: -To pan chcial solone orzeszki? -Eeee, nie. Ja chcialem? -Aha. A to moze podac niesolone? -Nie. Wolalbym paczke m&m
Gosc zaczal szperac po szufladach, i w koncu wyciagnal paczke moich ulubionych cukierkow :) Powiedzial cene... 6zl!!! Malo sie nie zlapalem za glowe. Mialem w kieszeni tylko 10zl i to mialo wystarczyc mi na caly dzisiejszy dzien wagarowicza ;) Powiedzialem wiec mu zeby dal jakies tansze. Znalazl. W tej samej chwili podbiegl jednak do mnie, i... wyciagnal mi z kieszeni portfel. Wyjal nalezna sume, i wreczyl mi paczke z uroczym napisem "Dropsy czekoladowe" :) Powiedzial, ze w tym sklepie klient jest najwazniejszy i zadaniem sprzedawcy jest obsluzyc go tak, by byl zadowolony :)
Nastepnie wychodze na ulice, przechodze obok parkingu, i wydaje mi sie ze widze samochod ojca. Przygladam sie... nie, to na szczescie nie on. Potem skrecam na lesna sciezke, i ze zdumieniem spostrzegam ze z lasu wyjezdza samochod. Za nim drugi, potem z tylu jedzie znowu. Ide sciezka jakis czas, snieg, zima, zrobilo sie ciemno. W pewnej chwili doszedlem do niezwykle tajemniczego miejsca.
Miejsce to bylo wawozem, w zasadzie cala sciezka nim byla. Z tym ze w tym miejsce cale boczne sciany byly zrobione niczym z galarety. I byly naprawde dziwne, bo choc przypominaly galarete, to mialy bardzo postrzepione boki, i w ogole... bardziej na mysl nadchodzilo mi wnetrze gory (stalaktyki) niz wawoz lessowy... mialem przy tym uczucie, ze znajduje sie w miejscu gdzie przed wiekami rozwijala sie starozytna cywilizacja :)
Nagle spostrzeglem, ze wawoz bardzo stromo idzie pod gore. Mialem dosc niemale klopoty z chodzeniem po sniegu i blocie, i zeby wyjsc pod gore musialem trzymac sie duzych plastikowych workow ulozonych jak na smietnisku... W srodku byla chyba sloma i nawoz. W miedzyczasie dolaczyla do mnie grupa studentow, pojawili sie chyba na moja mysl o tym, iz w to miejsce trzeba zawolac archeologow :)
Pomogli mi wspiac sie w gore, i... okazalo sie iz caly czas bylem tak naprawde w jakims tunelu, a dopiero po plastikowych workach wychodzilo sie na powierzchnie :)
Miejsce dosc znane, niecale 0,5km od nieczynnej juz dzis towarowej linii kolejowej. Studenci zamienili sie w moich bylych kolegow ze szkoly, i razem zaczelismy isc i narzekac na pogode :)
Sen byl jeszcze dosc dlugi, ale nie wydarzalo sie juz dalej nic szczegolnie godnego uwagi.
Sen3 Sen trzeci to swiadomy sen. Niezbyt dlugi, trwajacy moze z 20s. Zachwycalem sie w nim stabilnoscia stworzonego swiata, i... lustrem :) Dziekuje przy okazji wszystkim oneirowiczom za zaprogramowanie mi ciekawej sugestii, bo tego lustra to sie zwyczajnie w tym LD przestraszylem :( Od razu gdy do niego podszedlem, lustro wykrzywilo sie i odbilo slonce tak, ze jego blask az mnie zabolal. Nastepnie poczulem bardzo nieprzyjemny slony smak (wlasciwie to ja go bardziej slyszalem niz czulem, dziwne to bylo), no i lustro falowalo tak jak woda gdy rzuci sie w nia kamieniem... Nawet po obudzeniu sie bylo mi niezbyt przyjemnie :/
Sen4 - wywolany nieprzyjemnym uczuciem po spotkaniu z lustrem ;) Okoloziemska orbita - prom challenger powraca wlasnie z ksiezyca. Na statku panuje wesola atmosfera. Wszyscy ciesza sie, ze juz niedlugo beda z powrotem na ziemi. Nagle nawigator postanawia wyprobowac nowy silnik antygrawitacyjny, zakrzywiajacy czasoprzestrzen. Mialo to by miec za cel przeteleportowanie promu przez atmosfere, aby nie ryzykowac awarii w oslonach termicznych na zewnatrz statku. Nawigator komunikuje o tym zalodze, astronauci sa jednak w wiekszej czesci przeciwni. Mowia, ze lepiej bedzie gdy przedyskutuje sie to z kontrola lotow w NASA. Nawigator pozostaje jednak nieugiety. Zaciaga sie papierosem Marlboro, z narysowanym ksiezycem (chyba specjalnie wyprodukowanym dla NASA :P), i kieruje do gory wajche z napisem "Turbo".... Nie informujac przedtem kontroli lotow.... bzzzzziummmmm.......tszzzzzzz........ppppp........rrrrrprprprprp....bzium. ;) tszzzzzz.......;) nagle jakas glutowato-plazmowata ciecz wlewa sie do statku. Przechodzi przez sciany, w ogole przenika przez materie. Widac ze jest to jakis humanoid. Niski, 160cm. Lysy, podobny do czlowieka... ale ma wielkie zapadle oczodoly. I taki obslizgly, przezroczysty... Przenika przez sciane, i zachodzi od tylu kapitana. Morduje go, duszac tego bogu ducha winnego czlowieka za szyje. Nastepnie zabija nawigatora - przeszywa go sztyletem, ktory uformowal sie z jego ramion, wygladajacych jak plynny metal... okropnosc.
Caly ten sen byl ogladany przeze mnie z boku, jakby z przekroju statku. W chwili gdy byl mordowany kapitan, w drugiej czesci statku rozmawiala ze soba para zakochanych. Wiedzieli oni o nadchodzacej smierci. Meczyzna mowil do kobiety: pozostaje ci tylko czekac, i patrzec jak nas morduje.
I jeszcze jedno: mialem uczucie ze ogladam serial TV, nawet z wujkiem komentowalem wyglad obcego :PPP
> Ciekawe ze za kazdym razem gdy puszczalem sny w trans >ladowalem sie w ta pusta ciemnosc - teraz mi przyszlo na mysl >ze gdybym sie w niej zatracil to bym stracil na 100% swiadomosc - >moze wiec w ta pustke zapadamy zasypiajac, czy pomiedzy snami? > >Poziom energii mi sie tak podniosl ze spac teraz nie a medytowac:)
Mi sie podniosl tez :) Czuje sie jak mlody Bog:P Mysle ze to zasluga pieknych snow, bo te sny nie byly z gatunku psychologicznych (wylewajacych emocje i "rozwiazujacych" problemy), tylko z gatunku tych przygodowych, sprawiajacych ze spelniaja sie moje najskrytsze fantazje ;)))