• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

GSM i UMTS

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006

Archiwum grudzień 2006


baza

mialem dzis ciekawy sen

Bylem zwierzchnikiem wielkiego kompleksu - jakiejs wielkiej bazy.
Kontrolowalem osobiscie wielkie pomieszczenia - jakby bardzo wielkie,
potezne elewatory. Nie bylo tam nic oprocz przestrzeni wiec latalem
w srodku, czasem pojawial sie przy gorze jakis intruz ktorego z
latwoscia likwidowalem - mialem rozne moce - np. anihilacji:)
Podobnie postepowalem ze swoimi ludzmi - najbardziej niesubordynowani,
i niereformowalni rowniez byli przeze mnie zdecydowanie i szybko
'usuwani'. Wiedzialem ze nie ma miejsca na zal czy sentymenty.
Czulem sie przez to jak Darth Vader, to co robilem wzbudzalo strach
i respekt moich ludzi, jednak wiedzialem ze mi ufaja i doceniaja moje
starania Podczas sprawdzania bazy spotkalem dwoch listonoszow -
zauwazylem iz zebralo sie naprawde duzo listow ktore powinny zostac
juz dawno wyslane! Okazalo sie ze nie ida wiadomosci min o wyplatach
dla moich ludzi - nazbieralo sie tego 2 wielkie plecaki. Ze wzgledu
na wage sprawy postanowilem zalatwic ja osobiscie - zamienilem
sie z jednym z listonoszow rolami i wzialem od niego sprzet
(plecak i rower:). Wyruszylismy od razu z drugim w droge by
zalatwic sprawe. By go zdopingowac - puscilem go przodem, byla
brzydka pogoda, deszcz ale w koncu dojechalismy do jakiegos
miasta. Zatrzymalismy sie na rynku. Pogoda byla juz ok, powrocilem
do 'swojej' postaci a listonosz okazal sie czarna kobieta - wzbudzilo
to zainteresowanie ludzi, chyba jakichs dziennikarzy. Dalem jej
wolna reke bo wiedzialem ze wie co robic, mowic - by osiagnac
oplacalne dla nas skutki. Stalem na rynku ubrany w czarny plaszcz,
jak czarownik albo Darth Vader:) Obserwujac zachowanie kobiety
uswiadomilem sobie duzy spokoj, sile i swoja moc. Podeszlo do mnie
2 dziadkow - zapytali mnie albo stwierdzili dlaczego wlasciwie jestem
po zlej stronie, nie tej co trzeba. Nie odpowiedzialem im, wcale tego
nie chcieli. Zreszta nie bylo tu nic do tlumaczenia. Stalismy razem
w trojke - ja moc ciemnosci i oni...

Co do snu - rozumiem co nieco ale nie potraie tego logicznie wyrazic:)
01 grudnia 2006   Dodaj komentarz

tomash

Dzien 64 kursu - dzienik snu zapelniam coraz ciekawszymi snami:)

sen 01 -
Jestem w pietrowym budynku. Pod postaciami znanych mi osob kryje
sie szatan. Stawka - najwyzsza! Pierwsza potyczka - biegne na najwyzsze
pietro budynku by wykonac jakies czynnosci - jestem szybszy i zyskuje
przewage. Potem pojawia sie znajmy z pracy - opetany przedstawiciel
szatana:) Chce mnie wywiesc w pole - w bezposrednim starciu nie ma
szans - wiec chce mnie zaprowadzic w pulapke - bede tam oslabiony.
Wiem o tym - przejrzalem jego podstep ale mimo zagrozenia ide w ten
rejon budynku. Ok zjawia sie potezny przeciwnik, zadaje mi kilkanascie
ciosow ktorych wcale nie unikam - stoje nieporuszony, czysty spokoj!
- gdy wbija mi w rece jakies metalowe kolce, atakuje jakas energia!
Pozwalam mu nawet wykonac dodatkowe czynnosci rytualne ktore go
wzmocnia a mnie postawia na gorszej pozycji. Mimo to odpieram te ataki
bez problemu, choc mam swiadomosc iz jedna pomylka moze mnie duzo
kosztowac. Co ciekawe - w najwiekszym ferworze walki jestem
'krystalicznie spokojny' - nie ma miejsca na emocje, myslenie, planowanie
- jest samo dzialanie adekwatne a wrecz optymalne... Jestem dobry w te
klocki - czuje ze zwyciestwo jest tylko kwestia czasu.
Zjawia sie moj brat - wznawiam walke i ucze go jak walczyc. Potem zjawia
sie moja matka - ja tez naucze jak walczyc. Mowie jej co ma robic, pare razy
nawet krzycze gdy widze ze sie boi - by wykonala odpowiednie czynnosci.

Czuje ze zbliza sie walka wieczoru (nocy:) - do mojego przeciwnika dolaczaja
2 potezne postacie - kobieta i mezczyzna ok 50-tki. To nie przelewki wiec w
mym reku pojawia sie moja 'bron mocy' - siekiera. (we snie z siekiera w reku
w walce wrecz jestem niepokonany:) 'Szybkosc, sila, perfekcja ciosow'
- przeciwnicy nie maja zadnych szans, mimo iz jestem na terenie ktory mnie
oslabia i przeciwnicy wykonali rytualy. Jeden zaczyna juz powoli wycofywac
sie po schodach... wygrana jest kwestia czasu. Nagle przestaje walczyc - by
koncze siekierezade. Wtedy dzieje sie cos czego nie spodziewaja sie moi
przeciwnicy, (jesli chodzi o mnie dzialam bez udzialu mysli) Znika moje cialo,
pozostaje zas sama swiadomosc przebywajaca w roznych miejscach naraz,
nie zabijam wrogow a integruje ich w sobie, absorbuje:) Czuje ich zdziwienie,
nie zabilem ich! Budzac sie slysze glos ktory po angielsku cos mowi o swietle,
czuje 'mrowienie' w calym ciele...

Zapisuje sen i okazuje sie ze nie jestem w stanie nawet wyobrazic sobie rzeczy
ktore robilem:) - sterowania energia, atakow, blokow, skad znalem rytualy,
symbolike i znaczenie przedmiotow, czynnosci:) Siadam na podlodze by
zajac sie redreamingiem - przywoluje postacie 'wrogow po recyclingu' i pytam
sie dlaczego mnie atakowali? - boja sie mnie, dlatego... Klade sie spac, jeden
z kolejnych snow to fajne LD, z ktorego sie ciesze!

- takze dziala KLD, dziala...
01 grudnia 2006   Dodaj komentarz
Swistak666 | Blogi