• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

GSM i UMTS

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • BTS GSM i UMTS

Archiwum

  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006

Najnowsze wpisy, strona 58


< 1 2 ... 57 58 59 60 61 ... 65 66 >

tomash

Dzien 64 kursu - dzienik snu zapelniam coraz ciekawszymi snami:)

sen 01 -
Jestem w pietrowym budynku. Pod postaciami znanych mi osob kryje
sie szatan. Stawka - najwyzsza! Pierwsza potyczka - biegne na najwyzsze
pietro budynku by wykonac jakies czynnosci - jestem szybszy i zyskuje
przewage. Potem pojawia sie znajmy z pracy - opetany przedstawiciel
szatana:) Chce mnie wywiesc w pole - w bezposrednim starciu nie ma
szans - wiec chce mnie zaprowadzic w pulapke - bede tam oslabiony.
Wiem o tym - przejrzalem jego podstep ale mimo zagrozenia ide w ten
rejon budynku. Ok zjawia sie potezny przeciwnik, zadaje mi kilkanascie
ciosow ktorych wcale nie unikam - stoje nieporuszony, czysty spokoj!
- gdy wbija mi w rece jakies metalowe kolce, atakuje jakas energia!
Pozwalam mu nawet wykonac dodatkowe czynnosci rytualne ktore go
wzmocnia a mnie postawia na gorszej pozycji. Mimo to odpieram te ataki
bez problemu, choc mam swiadomosc iz jedna pomylka moze mnie duzo
kosztowac. Co ciekawe - w najwiekszym ferworze walki jestem
'krystalicznie spokojny' - nie ma miejsca na emocje, myslenie, planowanie
- jest samo dzialanie adekwatne a wrecz optymalne... Jestem dobry w te
klocki - czuje ze zwyciestwo jest tylko kwestia czasu.
Zjawia sie moj brat - wznawiam walke i ucze go jak walczyc. Potem zjawia
sie moja matka - ja tez naucze jak walczyc. Mowie jej co ma robic, pare razy
nawet krzycze gdy widze ze sie boi - by wykonala odpowiednie czynnosci.

Czuje ze zbliza sie walka wieczoru (nocy:) - do mojego przeciwnika dolaczaja
2 potezne postacie - kobieta i mezczyzna ok 50-tki. To nie przelewki wiec w
mym reku pojawia sie moja 'bron mocy' - siekiera. (we snie z siekiera w reku
w walce wrecz jestem niepokonany:) 'Szybkosc, sila, perfekcja ciosow'
- przeciwnicy nie maja zadnych szans, mimo iz jestem na terenie ktory mnie
oslabia i przeciwnicy wykonali rytualy. Jeden zaczyna juz powoli wycofywac
sie po schodach... wygrana jest kwestia czasu. Nagle przestaje walczyc - by
koncze siekierezade. Wtedy dzieje sie cos czego nie spodziewaja sie moi
przeciwnicy, (jesli chodzi o mnie dzialam bez udzialu mysli) Znika moje cialo,
pozostaje zas sama swiadomosc przebywajaca w roznych miejscach naraz,
nie zabijam wrogow a integruje ich w sobie, absorbuje:) Czuje ich zdziwienie,
nie zabilem ich! Budzac sie slysze glos ktory po angielsku cos mowi o swietle,
czuje 'mrowienie' w calym ciele...

Zapisuje sen i okazuje sie ze nie jestem w stanie nawet wyobrazic sobie rzeczy
ktore robilem:) - sterowania energia, atakow, blokow, skad znalem rytualy,
symbolike i znaczenie przedmiotow, czynnosci:) Siadam na podlodze by
zajac sie redreamingiem - przywoluje postacie 'wrogow po recyclingu' i pytam
sie dlaczego mnie atakowali? - boja sie mnie, dlatego... Klade sie spac, jeden
z kolejnych snow to fajne LD, z ktorego sie ciesze!

- takze dziala KLD, dziala...
01 grudnia 2006   Dodaj komentarz

13 listopada

Odzyskuję świadomość w moim pokoju. Za oknem lekko świeci
słońce i widzę jesienny pejzarz. Stwierdzam jednak, że
ostatnio ciągle wyłaziłem przez okno i latałem po okolicy,
więc dziś zrobię coś innego ;-).
Wyszedłem na korytarz i stworzyłem sobie dodatkowe drzwi
w ścianie. Otwieram je, a tam moja kuchnia, ale odbita
lustrzanie ;-). To jeszcze nie było to co chciałem
osiągnąć, ale znalazłem tam inne drzwi i za nimi był już
zupełnie nowy fragment domu, całkiem nieznany. Znalazłem
się w świecie całkowicie nowym, nieznanym, tak jak
chciałem ;-). Wyszedłem na balkon domu i stwierdziłem, że
jestem w jakimś większym mieście, na dość wysokim piętrze
w blokach. Ale było to ładne blokowisko, rosły tam drzewa,
domy były kolorowe, wypas ;-). Wyskoczyłem z balkonu i
spadłem kilka pięter niżej, zawieszając się na jakimś
kablu i robiąc salto odbiłem się i wylądowałem na balkonie
domu naprzeciwko.
Później jakoś znalazłem się w pobliżu starego hotelu. Nie
wiem o co tam chodziło, ale hotel zamienił się w zamczysko
wybudowane na skałach nad morzem. Widziałem scenkę, jak
jest król i królowa, zamknięci w wieży. Mieli ze sobą
stworka, którego nazywali Omnimorf, bo stworek ten
potrafił przybrać każdy kształt. I tylko dzięki temu udało
mu się zbiec z niewoli. Udawał miskę na pożywienie, więc
strażnicy go wynieśli z celi i zostawili. Później ja byłem
tym stworkiem i ganiałem po całym zamczysku chowając się
przed strażnikami i zmieniając w różne rzeczy ;-). Miałem
sprowadzić pomoc by uwolnić króla i królową.
Następnie cały świat zmienił się w grę komputerową
[platformówkę]. Biegałem w niej tym stworkiem i zmieniałem
swoją postać. Gra przypominała "Mario Bros". Rozwaliłem
jakiegoś klocka i wypadła z niego czerwona gwiazdka. Gdy
ją zdobyłem, pokazał mi się ekran że niby znalazłem
sekretny poziom i wywaliło mnie z gry.
Znalazłem się znów w prawdziwym świecie, naprzeciwko
ogromnego lustra. Jego tafla była idealnie gładka i dziwna,
jakbym nie tylko ja patrzył w lustro, ale i ono patrzyło
we mnie. Wtedy w lustrze pojawiła się dziewczyna, ubrana
w jakiś dziwny strój. Powiedziała że jest czarodziejką i
że jeśli chcę uwolnić króla i królową, muszę wejść do
jej świata. Przeszedłem przez lustro i czarodziejka
powiedziała: "Odszukaj mnie, a pomogę ci uwolnić króla i
królową", po czym znikła w mogoczących gwiazdkach ;-D.
Łaziłem po tym lustrzanym odbiciu zamku dość długo, bo
przypominał jakby labirynt i działy się w nim dziwne
rzeczy. W jednej komnacie wychyliłem się przez okno i
zobaczyłem że coś na zewnątrz mieni się wszystkimi kolorami
tęczy. Wylazłem na taki jakby balkon i w skrzydle
naprzeciwko zobaczyłem gościa, który puszczał bańki
mydlane. Ogromne. Jak wpadały w nie promienie słońca, to
rozpryskiwały się jasnymi kolorami na wszystkie strony.
Zagadałem z gościem i nauczył mnie puszczać takie bańki.
Mówił że oprócz mikstury do mycia naczyń ;-D trzeba jeszcze
dodać cukru ;-D.
Tak mnie zajął tymi bańkami, że o mało nie zapomniałem o
czarodziejce. Gdy tylko mi się przypomniało, znalazłem ją
w sąsiedniej komnacie. Najpierw przeniosła nas spowrotem
do celi, a później cela zniknęła i pojawiło się inne
otoczenie ;-).
Dalej nie pamiętam, możliwe że się obudziłem.
----------------------------------------------------------

To już chyba drugi taki sen z lustrem, tyle że poprzedni
był w nieco innej scenerii i byłem mniej świadomy, więc
ten poprzedni sen był niewyraźny. Też jednak patrzyłem w
nim w duże owalne lustro, w którym jednak nie było mojego
odbicia tylko taka jakby kolorowa mgła, z której
wyłoniła się jakaś dziewczyna i mówiła coś o tym, że
moja droga wiedzie przez lustro, czy coś w tym guście :
Nie teraz już nie pamiętam wyraźnie tych słów.
Czyżby te sny miały jakieś głębsze znaczenie, poza
zapewnieniem mi ciekawej rozrywki? :J
13 listopada 2006   Dodaj komentarz
< 1 2 ... 57 58 59 60 61 ... 65 66 >
Swistak666 | Blogi