Poniedziałek minął do południa dość nudno. Popołudniu wkurzyłem się na moją starą rozklekoconą klawiaturę ze startymi całkowicie A, Z i S. Zacząłem więc internetowe poszukiwania nowej. Znalazłem jedną taką, która mi odpowiada. Mieli ja w SCC w sklepie komputronik. Koło godziny 15 zebrałem się więc i pojechałem do Katowic. Przy okazji podjechałem do centrum i kupiłem w Deichmannie aerozol do zamszu. Ostatnim kursem linni 880 o 17:29 wróciłem do domu. Na GG odezwał się Robert. Pogadaliśmy troche po czym zaporponował spotkanie w Katowicach o 19:30 :) Nie widzieliśmy się na żywo już dobry rok, więc zdecydowałem się jeszcze raz pojechać do Katowic. Tym razem rowerem, z resztą autobusem nie zdązyłbym na umówiona godzinę. Spotkanie przebiegło świtnie i trwało prawie do godziny 22 o ile dobrze pamietam :) Wtorek cały praktycznie przesiedziałęm w domu. W planie było spotkanie z Marcinem z Będzina, ale nawymyslał sto powodów żeby to nie wypaliło, więc plany się zmieniły. Był taki upał, że nic mi się nie chciało robić. Odwiedziłem jedynie znajomych z osiedla - Piotrka z powodu kabla do pracy dyplomowej i Marcina w celu odebrania okularów słonecznych, które kupiła mi Ania, jego dziewczyna oraz pozyczyłem od niego kabel do połączenia komputera z telefonem. jak tylko wróciłęm do domu rozpetały sie burze. Miałem szczęście, że tylko lekko mnie pokropiło i zdążyłem w porę dojechać:) Dziś środa :) Rano byłem w Gliwicach na naszej hali technologicznej żeby wreszcie doprowadzić stanowisko badawcze mojej pracy do końca i do stanu uzywalności. Udało się i to w miarę szybko. Byłem godzine do przodu z czasem. Pojechałem do Katowic . Oddałem buty w Deichmannie do reklamacji bo zauważyłem, że przecieraja sie wewnatrz na piętach. Przyjeli bez problemu, termin odbioru mam 12.07.2006. Aby stracic jeszcze trochę czasu kupiłem sobie loda włoskiego i napój, po czym wsiadłem do 801 i pojechałem do Piotrka do Dąbrowy Górniczej. Chciałem go powiadomic, że będę godzinę prędzej, ale miał wyłączony telefon. W domu go nie było, bo jak sie okazało pojechali z bratem na przegląd samochodu i cos sie tam przeciągnęło. Poczekałem więc na niego wypełniając czas rozmową z jego tatkiem :) Piotrek wrócił w ostatniej chwili i w pośpiechu polecielismy do fryzjera. Po godzinie było juz po wszystkim. Udaliśmy sie do Katowic do SCC spotkać się z jednym allegrowiczem i zrobić zakupy. Wróciłem do domu koło godziny 18 :) Reszta dnia przeleci na rozmowach na GG ze znajomymi i na odpoczynku. To tyle na dziś :) Czy ten blog nie zamienia się w pamietnik?:)
I znów mamy poniedziałek. Dziś byłem już po nic w Gliwicach, bo ktoś wyłączył prąd i nic mi się nie pomierzyło, hehe. Nawet nie pamietam jak mi minąl tydzień :) Weekend spędziłem na spotkaniach ze znajomymi. W piatek byłem rano w Gliwicach właczyć pomiary z których nic nie ma :) Popołudnie nie pamiętam jak spędziłem. Chyba odpoczywałem w domu. W sobotę rano planowałem pojechać na giełdę staroci do Bytomia i nawet udało mi się namówić Piotrka (Pitt) żeby ze mną pojechał. Pogoda jednak nie dopisała i nie wybraliśmy sie, a ponadto Piotrek poczuł sie chory, więc i tak nic by z tego nie było. Włączyłem komputer i na gg odezwał się Piotrek - kumpel z osiedla, że rano włącza telefon a tam mu pisze "Błąd karty SIM". pojechałęm do niego z moimi telefonami aby sprawdzić co jest grane. Okazało sie że karta SIM mu padła. Zaczęliśmy więc jeździć po salonach żeby ją wymienić. Okazało się że to trzeba w głownym. Sprawę załatwić się udało, ale straciliśmyna to pól dnia :) Koło godziny 13 byłem już w domu. Po obiedzie umówiłem się z kumplem ze studiów - Mariuszem oraz z kolegą Robertem (nie ze studiów :)) na przegląd Silesia CIty Center. O 15:20 spotkalismy się pod żabą, skąd udaliśmy sie do SCC. Oczywiście zapoznałem szanownych panów z sobą :) Chodziliśmy po sklepach do godziny 21 :) Było świetnie i wesoło, hehe. Przeceny były super,a le ja zapomniałem wziąc pieniędzy z sobą :) Kupił by może dwie rzeczy, ale nie były mi na gwałt potrzebne, więc nie pozyczałem pieniędzy od nikogo. Wrócilismy tramwajem do centrum Katowic. Mariusz miał autobus pierwszy, pół godziny przed Robertem i mną. WIęc ja jeszcze sobie troche posiedziałem i pogadałem z Robertem. W domu wylądowałem przed 23. Niedzielne przedpołudnie jak zwykle nie wniosło niczego ciekawego do mojego życiorysu. A popołuniu byłem umówiony z kolegami ze studiów. I tak też przeleciało popołudnie. Wieczór spędziłem w domu na przeglądaniu internetu i słuchaniu muzyki. Dzisiejsze rano już wiecie jak poszło. Teraz czekamna przyjazd Sebastiana, a potem jade na spotkanie z Grześkiem do Katowic :) O której wrócę - nie wiem, napisze w następnej notce :P