Dzisiejsze sny zaczynały się i kończyły na blogu. Pojechałem do Pawła a ten dał mi pierścienie z hasłami do bloga. Było ich trzy jeden srebrny, drugi miedziany a trzeci ogromny i ciężki z mieszanki metali, artystyczna robota. Gdy używałem któregoś z nich logowałem się do różnych części bloga przenosząc się do wirtualnego pokoju w którym w powietrzu lśniła księga gości z różnymi wpisami. Wypróbowałem dwa pierścienie. Trzeci pierścień ten masywny najważniejszy zostawiłem na później. Paweł zaprosił nas na kolację do gospody na dole. Kiedy tam przyszliśmy dziewczyny już na nas czekały. Usiedliśmy przy stoliku czekając aż gospodyni zaproponuje nam posiłek. Gospoda wyglądała na spelunę, kręciło się tam masę meneli. Dostaliśmy specjalność zakładu pstrąga z jajami i serem, całkiem niezłe. Kiedy po posiłku drzemałem na stoliku przyszedł jakiś drab z nożem i zaczął awanturę. Przykładał mi nóż do szyi, wrzeszczał a ja sobie spokojnie drzemałem czekając aż sobie pójdzie. Oczywiście pod stołem też miałem nóż gotów jakby co dziabnąć go. W końcu drab poszedł sobie a my w chwilę później też wyszliśmy z knajpy. Znalazłem się w jakiś ruinach z Zacharym i jeszcze jakimś gościem gdzie zaczęliśmy ćwiczyć kung fu. W następnej chwili ocknąłem się pijany w akademiku, dwie portierki w mundurach ciągnęły mnie po korytarzu. Uwolniłem się krzycząc że to skandal i ruszyłem w stronę mojego pokoju przy ich gwałtownych protestach. Kiedy dotarłem w pobliże mojego segmentu wredni studenci twierdząc, ze jest to ekskluzywna szkoła, której godność szargam zaczęli mnie sabotować nie chcąc puścić do kibla zmuszając mnie do użycia siły. Po chwili odświeżony i w pełni formy wybrałem się z koleżanką na spacer. Najpierw spacerowaliśmy po parku gdzie przy ławce znalazłem olbrzymią fajkę pachnącą amforą. Pomyślałem, że to fajka jakiegoś profesora więc jak mu go oddam to poprawię swoją nadszarpniętą reputację. Potem postanowiliśmy wybrać się przez las do wioski. Koleżanka ostrzegła mnie, że w lesie są jadowite żmije i musimy uważać. Nie trzeba było długo czekać z krzaków wypełzła duża czarna żmija z zygzakiem na plecach i zaczęła rosnąć. Kiedy osiągnęła rozmiary średniej anakondy zaczęliśmy wiać. Początkowo szło to z oporami ale w końcu udało się i dobiegliśmy do szopy z rupieciami na skraju wsi. Następnie znowu zacząłem konfigurować mojego bloga i znowu te dziwne księgi gości z jeszcze dziwniejszymi wpisami co gorsza każda zmiana konfiguracji nie tylko zmieniała treści wpisów ale zmieniała całą rzeczywistość.
“Demokracja” – Największe oszustwo współczesnego świata
“demokracja władza ludu,społeczeństwa; ustrój polityczny w którym władza należy do ludu (...)
Słownik wyrazów obcych
Słuchając radia, oglądając telewizję czy przeglądając prasę ciągle jesteśmy zalewani falą plugawej propagandy w której odmnienia się to słowo na wszystkie możliwe sposoby i z uporem bezmyślnego maniaka twierdzi że jest to najlepszy system. Jest to realizacja idei Gebelsa, który powiedział, że kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą.
Tonąc w potoku tej plugawej propagandy służącej do prania mózgów zawsze nachodzą mnie dwie myśli. Pierwsza jest taka, że demokracja nigdzie nie istnieje i gadanie o niej to mydlenie oczu. Druga to taka, że demokracja jest idiotyzmem przeciwnym naturze i urągającym zdrowemu rozsądkowi i inteligencji.
Demokracja nigdzie nie istnieje.
Władza ludu oznacza, że lud czy społeczeństwo sprawuje władze. Taka sytuacja może istnieje w jakimś zapadłym plemieniu zamieszkałym w dżungli o którego istnieniu nikt nie wie, ale na pewno nie w żadnym cywilizowanym społeczeństwie. Teoretycznie społeczeństwo ma minimalny wpływ na władzę raz na kilka lat w trakcie wyborów, ale nawet ten wpływ jest iluzoryczny.
Po pierwsze frekwencje w wyborach rzadko siegają nawet 50% co oznacza ze ponad połowa społeczeństwa nie ma nawet tego iluzorycznego wpływu po drugie wybory to jedna wielka farsa i totalne oszustwo. Aby wybory mialy jakikolwiek choćby minimalny sens wyborcy musieli by wiedziec na kogo głosują, posiadać obiektywne informacje dotyczące programu, sposobu jego realizacji i skutków dzialań programu kandydata na którego głosują, oraz przede wszystkim mieć możliwość odwołania takiego kandydata, nigdzie tego nie ma. Tak więc wybory to jedna wielka farsa starcie pustych chwytliwych haseł, konkurs na tego kto potrafi najbardziej skołować ludzi, czyli turniej oszustów wygrywa najwredniejszy. Po czym robi przez najbliższe kilka lat co mu szczeli do jego łajdackiego łba nie licząc się z nikim i z niczym. Priorytety to przede wszystkim obłowić się ile się da, ustawić rodzine, kolesiów, sponsorów, bić pianę i wichrzyć aby w następnym show załapać się do koryta. Przy czym wbrew pozorom fucha jest dożywotnia, chyba że ktoś jest cymbał i nie kuma o co tu chodzi.
Władza oczywiście wszedzie jest dziedziczna bo jak ktoś dorwie się do koryta to jego rodzina ani potomkowie nie zaznają już biedy i zostaną ustawieni.
Kiedy nie było tych idiotyzmów sytuacja była zdrowsza i uczciwsza ponieważ władza była jawnie dziedziczna i sprawowali ją ci którzy byli do tego przygotowani, jasne było kto to jest i ci ludzie odpowiadali za swoje czyny dzisiaj maja przywileje wolne od odpowiedzialności. Cezar musiał dawać ludowi chleba i igrzysk dzisiaj wystarczą same igrzyska do tego na miernym poziomie. Nie ma sensu tego opisywać ponieważ każdy kto odwazy się dostrzec że cesarz jest nagi może to wyraźnie zaobserwować na każdym kroku.
Tak więc w tym systemie lud ma do gadania tyle co żyd za okupacji i podobnie jest traktowany.
Demokracja jest idiotyzmem przeciwnym naturze.
Ludzie wykształceni stanowią niewielki procent społeczeństwa, ludzi inteligentnych jest znacznie mniej niż ludzi wykształconych, ludzi mądrych jest jeszcze mniej przy czym te typy ludzi absolutnie się nie pokrywają. Owszem może trafić się człowiek który jest zarazem wykształcony, inteligentny i mądry i tacy ludzie się trafiają ale jest ich bardzo mało. Mówi się, że twórcze inteligentne jednostki stanowią około 1% społeczeństwa, więc nie ma mowy aby tak mały odsetek ludzi mógł demokratycznie wywrzec jakiś wpływ. Demokracja mogła mieć jakiś sens w społeczeństwie starożytnej grecji gdzie królowała filozofia i demokracja obejmowała wąską grupę ludzi stanowiąca elite, ale nawet tam jak coś szło nie tak powoływaqno tyrana. Mogła mieć jakieś zastosowanie w tradycyjnej kulturze o wysokim poziomie integracji grupy i mocno wpojonych humanistycznych wartościach, ale i takie społeczeństwa miały wodza, który najlepiej służył danej społeczności. W wiekszych społeczeństwach konieczny już był władca. Jak szalonym pomysłem było wprowadzenie demokracji w nowożytnym społeczeństwie można było przekonać się na przykładzie rewolucji francuskiej. Rownie boleśnie przekonał się o tym Kromwel, który w końcu dla dobra państwa i ludzi zmuszony był rozwiązać parlament i rządzic jako lord protektor. Gdyby w jakimkolwiek zakładzie pracy wprowadzono demokratyczne zarządzanie, czy demokratyczne wybory kierowników, dyrektorów itp. zakład musiałby upaśc a pracownicy pomarli by z głodu. Gdyby jakakolwiek armia była dowodzona demokratycznie nie wygrała by żadnej bitwy. Każdy chyba więc widzi jakim idiotyzmem i szalonym koszmarem jest demokracja. Jeśli ktoś tego nie dostrzega sam jest cymbałem albo oszołomem.
W starożytnych Chinach aby zostać urzednikiem trzeba było byc bardzo wykształconym i inteligentnym człowiekiem i zdać specjalny egzamin w którym należało wykazać się swoją błyskotliwoscia, umiejętnością myślenia zgodną z zasadami róznych dziedzin nauki, etyki i filozofi a takrze myślenia interdyscyplinarnego. Niewielu taki egzamin zdawało, aby go znać trzeba było wykazać się wiedzą inteligencją i mądrością. Najlepsi z tych co zdali mogli zostać urzędnikami podstawowego szczebla. Aby awansować trzeba było się wykazać w swojej pracy i zdać kolejny egzamin i tak przechodząc przez szereg takich egzaminów i sprawdzianów można było awansować aż do poziomu cesarskiego ministra. Cesarz był synem niebios boskim władcą posiadającym mandat niebios, ale jeśli ludziom źle się działo lud miał prawo go obalić. Trudno wyobrazić sobie doskonalszy system rządów i system ten działał przez stulecia niezwykle skutecznie dla dobra państwa środka i jego obywateli.
Nadchodzi 21 wiek, chyba już najwyższy czs zerwać z przesądami i ciemnotą obalić chory oszukańczy system dziedzicznych rządów oszołomów zamieniając go na system w którym dla naszego dobra zaczną rządzić najmądrzejsi i najuczciwsi w miejsce najgłubszych i najpazerniejszych.
Na początek wystarczłby zapis mówiący, że aby ubiegać się o sprawowanie jakiejkolwiek funkcji należy wykazać się posiadaniem co najmniej 120 IQ. To ważniejsze od wiedzy jesli ktoś jest inteligętny wiedzę może łatwo zdobyć, a jesli komuś brak inteligencji to wiedza w niczym mu nie pomoże. Obudźmy się i przestańmy pozwalać robić sobie wodę z mózgu.
Tak czy inaczej trzeba zniszczyć Demokrację to największe oszustwo 20 wieku.
dragon 2002-01-19 21:53:22 skomentuj (0) Wspólna świadomość Śniłem doszedłem żółtozłotym korytarzem do czegoś w rodzaju panelu poprzez który można się było połączyć ze zbiorową jaźnią. Panel był kolorowy, dominowała w nim zieleń miała w sobie coś co kojarzyło się z wiosennym lasem pełnym kwiatów. Czułem emanujące z niego świeże radosne uczucia. W pewnym momencie dostałem mentalna propozycje poza słowami abym połączył się ze zbiorową jaźnią, w chwilę potem stałem się jej częścią, to było wspaniałe trudne do opisania uczucie. Znajdowałem się w pięknej kolorowej przestrzeni wspólnej jaźni czując zjednoczenie z czymś nieporównywalnie wspanialszym od mojej małej jednostkowej jaźni. Było tam nieskończenie wiele istot z którymi stanowiłem jedność, kiedy po chwili powróciłem do swego ciała rozłączając się z e zbiorową jaźniom poczułem ogromne poczucie straty i doświadczyłem jak żałosny jest pojedynczy umysł. Z tym poczuciem straty obudziłem się. Czy poczucie wspólnoty tak typowe dla ludzi jest tylko namiastką zbiorowej jaźni za która ludzkość podświadomie tęskni i czy kiedyś ta tęsknota zostanie zaspokojona?