Wróg jest przebiegły. Ilekroć może, chwyta za broń najłatwiejszą w użyciu i najskuteczniejszą - intrygę. Nie wymaga to zbytniego wysiłku, bowiem inni pracują na jego konto. Przewrotnymi słowami można zniszczyć najsilniejsze więzy, długie lata dążenia do harmonii z drugim człowiekiem. Wojownik światła często pada ofiarą tej pułapki. Nie wie, skąd padł cios, ani nie ma najmniejszej możliwości, by dowieść, że coś jest oszczerstwem. Intryga nie daje możliwości obrony - wydaje wyrok bez żadnego procesu. Wojownik światła płaci więc za skutki i ponosi niezasłużone kary, bo słowo ma moc i on o tym wie. Cierpi w milczeniu, ale nie posługuje się nigdy tą samą bronią wobec przeciwnika. Wojownik światła nie jest tchórzem.
– Kim pan jest, u licha? I co pan tutaj robi? Dlaczego mi pan to pokazał? Przecież mogę powiedzieć wszystkim, co pan tu ukrył!
– Ileż pytań naraz! – westchnął nieznajomy, wpatrując się w góry, jakby zapomniał o obecności dziewczyny. – Właśnie o to mi chodzi, żeby dowiedzieli się o tym inni.
– Obiecał mi pan odpowiedzieć na każde pytanie.
– Niech pani nie wierzy w obietnice. Świat jest ich pełen. Obietnic bogactwa, zbawienia, wiecznej miłości. Niektórzy sądzą, że mogą wszystko obiecać, inni zaś na to przystają, bo łudzą się, że zapewni im to lepszą przyszłość – tak chyba dzieje się w pani przypadku. Ci, którzy łamią obietnice, czują się bezsilni i sfrustrowani. To samo dzieje się z tymi, którzy gorączkowo chwytają się cudzych obietnic.
Rozgadał się, opowiadał chaotycznie o swoim życiu, o pewnej nocy, która odmieniła całkowicie jego los, o kłamstwach, w które musiał wierzyć, bo inaczej nie sposób było pogodzić się z rzeczywistością. Wiedział, że powinien wyrażać się prościej, mówić językiem bardziej zrozumiałym dla dziewczyny. Jednak Chantal w lot pojęła, o co chodzi. Jak wszyscy starsi mężczyźni, chciał tylko uwieść młodą dziewczynę. Jak każdy człowiek, uważał, że za pieniądze można kupić wszystko. Jak wszyscy przybysze, pewien był, że dziewczęta z prowincji są wystarczająco naiwne, by przyjąć każdą propozycję, byle dawała im bodaj cień szansy na wyrwanie się w świat.
Nie był niestety ani pierwszym, ani ostatnim, który próbował ją omamić w tak pospolity sposób. Niepokoiło ją tylko złoto, jakie jej proponował. Nigdy nie sądziła, że jest aż tyle warta. Pochlebiało jej to, ale jednocześnie przerażało.
– Zbyt wiele doświadczyłam, aby wierzyć obietnicom – odpowiedziała, by zyskać na czasie.
– Choć zawsze w nie pani wierzyła i nadal wierzy.
– Myli się pan. Wiem, że żyję w raju. Znam Biblię i nie popełnię tego samego błędu, co Ewa, która nie potrafiła zadowolić się tym, co miała.
Oczywiście nie była to prawda i Chantal zaczęła się obawiać, że obcy zniechęci się i odejdzie. Prawdę powiedziawszy, sama sprowokowała to spotkanie w lesie, wybierając sobie na czytanie książki miejsce, obok którego nieznajomy – czy tego chciał, czy nie – musiał przejść w drodze powrotnej i zagaić rozmowę. Mogło to oznaczać nową obietnicę, kilka dni marzeń o nowej miłości i o podróży w nieznane, daleko od miejsca, w którym się urodziła. Jej serce zostało już wielekroć zranione, a mimo to wciąż wierzyła, że spotka mężczyznę swojego życia. Na początku przepuszczała wiele okazji, uważając, że to jeszcze nie ten. Dzisiaj wiedziała już, że czas ucieka nieubłaganie, i gotowa była opuścić Viscos z pierwszym lepszym, który zechce ją stąd zabrać, nawet gdyby nic do niego nie czuła. Z pewnością nauczy się go kochać, bo miłość to tez tylko kwestia czasu.
– To właśnie chciałbym wiedzieć: czy żyjemy w raju, czy w piekle? – przerwał jej rozmyElania nieznajomy.
Wszystko przebiegało zgodnie z jej przewidywaniami – obcy wpadał w sidła.
– W raju oczywiście. Tyle że jeśli ktoś zbyt długo żyje w miejscu doskonałym, zaczyna się nudzić.
Rzuciła przynętę. Chciała przez to powiedzieć: „Jestem wolna i gotowa”. Następne jego pytanie powinno brzmieć: „Tak jak pani?”.
– Tak jak pani? – spytał nieznajomy.
Musiała być czujna i nie okazywać zanadto zainteresowania, bo mogłaby go wystraszyć. Kto ma wielkie pragnienie, nie powinien pić zachłannie.
– Czy ja wiem? Czasami myślę, że tak, innym znów razem, że nie potrafiłabym żyć z dala od Viscos.
Teraz należało udać obojętność.
– No cóż, skoro nie chce mi pan powiedzieć nic o złocie, to podziękuję już za spacer. Wracam nad strumień, do mojej książki.
– Chwileczkę!
Złapał przynętę.
– Oczywiście, wytłumaczę, dlaczego złoto znalazło się wśród tych skał. Po cóż inaczej przyprowadzałbym panią tutaj?
Seks, pieniądze, władza, obietnice... Chantal udała, że spodziewa się jakiegoś zaskakującego wyjaśnienia. Mężczyźni uwielbiają czuć swoją przewagę, nie zdając sobie sprawy, iż w większości przypadków zachowują się w sposób całkowicie przewidywalny.
– Ma pan zapewne wielkie doświadczenie życiowe i wiele może mnie nauczyć.
No właśnie. Należało poluzować żyłkę, rzucić trochę pochlebstw, aby nie wystraszyć ofiary. To jest podstawowa zasada.
– Jednak muszę przyznać, iż ma pan fatalny zwyczaj prawienia morałów na temat obietnic i ludzkiej łatwowierności, zamiast odpowiadać na pytania wprost. Z przyjemnością zostanę, jeśli odpowie mi pan, kim jest i co tutaj robi.
Obcy oderwał wzrok od górskich szczytów i spojrzał na dziewczynę. Od lat spotykał najróżniejszych ludzi i teraz mógł niemal czytać w jej myślach. Z pewnością sądziła, że pokazując to złoto chciał jej zaimponować swoim bogactwem. Tak samo ona – starała się wywrzeć na nim wrażenie swoją młodością i obojętnym chłodem.
– Kim jestem? No cóż, powiedzmy, że człowiekiem, który poszukuje prawdy. Udawało mi się wprawdzie poznać ją w teorii, ale nigdy w praktyce.
– Prawdy jakiego rodzaju?
– Prawdy o ludzkiej naturze. Odkryłem, że jeśli nadarza się sposobność, by ulec pokusie, to niestety jej ulegamy. Każda istota ludzka na ziemi potrafi czynić zło, zależy to tylko od okoliczności.
– Sądzę...
– Nieważne, co pani sądzi ani co sądzę ja, nie obchodzi mnie też, w co chcemy wierzyć. Chodzi o to, czy moja teoria jest słuszna, czy nie. Chce pani wiedzieć, kim jestem? Przemysłowcem, bardzo bogatym i bardzo znanym. Stałem na czele koncernu zatrudniającego tysiące pracowników. Byłem bezwzględny, kiedy było trzeba, i wielkoduszny, gdy uważałem to za konieczne. Przekroczyłem wszelkie możliwe granice rozkoszy i poznania, doznawałem tego, co innym nawet się nie śni. Jestem człowiekiem, który żył w raju, ale zdawało mu się, że jest uwięziony w piekle życia rodzinnego i rutyny, i który piekło całkowitej wolności uznał za raj. Oto kim jestem – człowiekiem, który był i dobry, i zły. Być może, jestem osobą najlepiej przygotowaną do odpowiedzi na pytanie o istotę człowieczeństwa – i właśnie dlatego tu jestem. Wiem, o co mnie teraz pani zapyta.
Chantal poczuła, że traci panowanie nad sytuacją. Musiała natychmiast wziąć się w garść.
– Sądzi pan, że zapytam, dlaczego mi pan pokazał to złoto? Ale tak naprawdę chciałabym wiedzieć, dlaczego bogaty i sławny przemysłowiec przyjeżdża do Viscos w poszukiwaniu odpowiedzi, którą mógłby znaleźć w książkach, na uniwersytetach lub konsultując się z jakimś uczonym.
Nieznajomemu spodobała się bystrość dziewczyny. Był zadowolony z siebie: jak zwykle wybrał właściwą osobę.