Witam niezmordowanych czytelników :) U mnie - tak w sumie - niewiele nowego, ale jednak... Skończyłem pisanie pracy dyplomowej. Nie wiem tego jeszcze na 100%, ponieważ ostatnie słowo należy - jak wiecie - do promotora, jednak jestem dobrej myśli. We wtorek mam zamiar jechać do niego z pracą. Mam nadzieję że szybko ją sprawdzi. Ponadto niestety muszę, w celu uniknięcia kłopotów przy szukaniu pracy, udać się na kurs prawa jazdy. Czekam na telefon z informalcją o dacie rozpoczęcia kursu. Z przyjemniejszych dziedzin życia - ukończyłem wreszcie porządki w mojej kolekcji taśm magnetofonowych. Trwało to dobre trzy miesiące, ale teraz jest wszystko na tak zwane "cacy" :) Nie chodzi o "naprawę bałaganu" tylko o przesegregowanie, nie chcę nikogo zanudzać kolekcjonerskimi szczegółami :) Ponadto nabyłem kilka nowych okazów, które trzeba było zaksięgować. Porządków jednak nie koniec - zostały mi jeszcze wszystkie czterościeżkowe i stereofoniczne, które podlegają odzielnej numeracji księgowej:) Nie wspomnę o robocie związanej z innym "rozdziałami" moich wielu hobby :) Na dziś wszystko, wkrótce kolejne newsy :)
Witam ludziska moje. Jak widać, jeszcze żyję. Kończę pisać tę cholerną pracę mgr. Ponadto nie chcę zaniedbywać hobby, a i spotkać się z kims od czasu do czasu chcę. Stąd bierze się kompletna ciasnota czasowa w moim planie dnia. Poza tym u mnie nic ciekawego. Wczoraj byłem z Pittem w Krakowie. Obejrzeliśmy sobie tę nowa galerię. Szczerze powiedziawszy - jedno, co mnie tam zainteresowało, to ten brak dopasowania jej do otoczenia. Jaki dureń zatwierdził taki wygląd? Wewnątrz to wygląda jak SCC w Katowicah, Arkadia w Warszawie itd, itp... masówka :] Przyprowadzilismy z Pittem jego samochód do domu - z popsutym rozrusznikiem. Trochę przećwiczyłem mięśnie, pchając go za każdym razem gdy trzeba było uruchomić silnik :) Wieczorem dojechalismy szczęśliwie z Krakowa do domu, wystresowani jazdą tym zabytkiem :) Jaki komfort psychiczny czułem, jadąc autobusami do siebie :) Jutro jak zwykle od rana do około 15stej czeka mnie pisanie pracy, a potem mam tyle do zrobienia, że nie wiem od czego zacząć. Pewnie znowu długo nic tu nie napiszę :) Ale cóż, doby nie rozciągnę :)