Byłem żołnierzem armii fioletowych i mieszkałem w jaskini pod wieżą z krasnoludem. Jaskinia wychodziła na krótki pas trawiastej ziemi osłonięty głazami dalej płyną strumyk. Była dość obszerna i wygodna tak, że mieszkało się tam całkiem przyjemnie. W jakiś czas później zjawiła się armia zielonych i zajęła wieżę. Nie przejęliśmy się tym zbytnio wiedząc, że armia długo tu nie zabawi i niebawem ruszy na dalsze podboje. Aby nie zostać odkryci zamaskowaliśmy przesmyk miedzy głazami a skalną ścianą na której stała sąsiednia wieża gałęziami i rozwieszonymi szmatami, które podlane woda przymarzały pozorując litą skalną ścianę. Zza tej osłony obserwowaliśmy poczynania armii, która szturmowała sąsiednią górę której strzegł smok. Nie wróżyliśmy im szybkich sukcesów. Musieliśmy jednak od czasu do czasu robić wypady z naszej kryjówki w celu zdobycia różnych potrzebnych rzeczy, skutkiem czego co chwile musieliśmy poprawiać maskowanie. Ponieważ za skałą paliliśmy ognisko ona rozgrzała się i maskowanie nie chciało przymarzać. Aby temu zaradzić zamaskowałem przesmyk grubą kłodą drewna. Krasnolud protestował twierdząc, że się pod nią nie przeciśnie, uspokoiłem go, że to tymczasowe do rana, kiedy przywrócimy stare maskowanie. Ponieważ był już wieczór poszliśmy do jaskini. Wchodząc do jaskini zobaczyliśmy dwu żołnierzy, którzy strzegli wyjścia a to znaczyło, że odkryli naszą jaskinię przeszukując wieżę. Postawiliśmy żołnierzom ultimatum, mówiąc aby nikomu nie wspominali o naszej jaskini a będzie zgoda w przeciwnym wypadku... tu krasnolud znacząco pogładził ostrze swojego topora. Żołnierze zgodzili się dochować sekretu i nie niepokoić nas, poprosili jednak aby mogli zagrzać się przy naszym ognisku. Zgodziliśmy się na to pod warunkiem, że będą zachowywać się cicho i nie będą nam przeszkadzać, ale jak tylko się zagrzeją to będą trzymać straż za drzwiami i więcej nie będą wchodzić do naszej jaskini. Kiedy przespaliśmy się ruszyłem na zwiad do wieży aby zobaczyć co porabia armia zielonych, stwierdziłem, że pewnie jakiś czas jeszcze tu zabawią. Wracając zapytałem żołnierza czy nie maja przypadkiem dostępu do internetu abym mógł odebrać pocztę, ale tak jak myślałem nie mieli. Kiedy wróciłem do jaskini powiedziałem o swoich spostrzeżeniach krasnoludowi i doszliśmy do wniosku, że póki co powinniśmy zmienić lokum przenosząc się do sąsiedniej wieży. Udaliśmy się do sąsiedniej wieży i badając ją znaleźliśmy bardzo przyjemny pokoik, który przypadł nam do gustu, krasnolud stwierdził, że już dawno powinniśmy przenieść się w przyjemniejsze miejsce z naszej groty. W wieży spotkaliśmy mojego kolegę i siostrę, którzy powiedzieli nam, że mieszka tu bestia z którą będziemy musieli się zmierzyć bo takie są zasady gry. Krasnolud powiedział, że nie ma się czym przejmować ponieważ tak naprawdę jest on na ósmym poziomie wyszkolenia co na tej planszy jest niemożliwe więc bestia nie stanowi żadnego zagrożenia, dał nam tez pierścienie podwyższające poziomy naszego wyszkolenia. W chwilę później znaleźliśmy bestię zaczajoną w jakimś bunkrze i bez problemów rozprawiliśmy się z nią przechodząc do następnej planszy. Tam również rozprawiliśmy się bez problemów z podobną bestią. Z ciekawością przyglądałem się jak pasek jej życia zmniejszał się po naszych ciosach. Na kolejnej planszy znaleźliśmy się w szkole gdzie nasze zadanie polegało na dostaniu się na wyższe piętro, jednak schodów strzegło sześć chińskich wojowniczek. Próbowaliśmy się przekraść na cichacza, ale dotknięcie poręczy powodowało alarm i musieliśmy wiać. Stopa uwięzła mi w poręczy i jedna z wojowniczek mnie zobaczyła. Leżysz tu aby mnie podglądać – krzyknęła. Nie wcale nie chciałem cię podglądać – odpowiedziałem. Wojowniczka odsłoniła nogę mówiąc groźnie – chcesz powiedzieć, że nie jestem dość ładna aby mnie podglądać? Wtedy udało mi się uwolnić stopę i zapewniając ją, że jest bardzo ładna zwiałem. Poczekałem aż wojowniczki zasną i cichutko zacząłem się przekradać, kiedy byłem już w połowie schodów zauważyłem, że budzą się więc szybko położyłem się obok najbliższej udając, że śpię. Zauważyłem, że ta wojowniczka wcale nie jest taka ładna jak mi się wydawało.